O pobożności ludowej
Jak słusznie zauważa Ratzinger w Komentarzu teologicznym do III tajemnicy fatimskiej, religijność ludowa jest pierwszą i podstawową formą inkulturacji wiary. Gdy wiara już zadomowi się w swoistej kulturze, zaczyna wytwarzać religijne formy i wyrażać wiarę przez praktykę kultury, a nie, jak we wczesnej fazie, kulturę przez wiarę. W tej drugiej fazie religijność ludowa zaczyna tworzyć. Ta twórczość jest wytworem ich żywej wiary oraz sensus fidei wierzących. To, w jaki sposób wierzą prości ludzie, nigdy nie powinno być lekceważone, ponieważ chrześcijaństwo jest religią małych. Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga. Pobożność to nic innego jak ofiarna służba Bogu i bliźnim. Należy przy tym pamiętać, że to konkretny człowiek, nie zaś „jakotaki” jest drogą Kościoła. Dlatego też sposoby dotarcia do tej już zastanej wie- lości, inności i konkretności ludzkiej nie zamykają się w jakimś jedno – czy „nawet” dwuwymiarowym pomyśle na świętość, będącej prze- cież celem wszelkiej aktywności chrześcijanina („Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie” – 1 Kor 10, 31). Tym bardziej dotyczy to liturgii i nabożeństw jej to- warzyszących, nawet tych najbardziej „przaśnych” i „wsiowych”, jak mówią tyleż zmanierowani, co wyalienowani esteci. Dla mnie natomiast każda próba zbliżenia się do Bożej tajemnicy jest godna szacunku, który jest tym większy, im bardziej ludzie zbli- żający się do Stwórcy pragną Go poznać, wręcz dotknąć i zobaczyć nawet za cenę narażenia się na śmieszność za swoją nieporadność ar- tystyczną. Jest to, jak sądzę, nie mniejsza brawura niż zaatakowanie armią ociężałych sylogizmów Tego, Który Jest Nieuchwytny i Nie- wyrażalny, Który Jest DUCHEM. Dlaczegóż to „bezczelność” inte- lektualna miałaby być czymś bardziej wzniosłym niż „bezczelność” manualna? Czy tylko z tego powodu, że ta druga „bije po oczach” i jest „obrazą Boską” (a nie obrazem Boga) już na pierwszy rzut oka? Trzeba bowiem pamiętać, że to, co widzimy w większym stopniu od- działuje na nas niż to, co czytamy lub słyszymy i dlatego wzbudza w nas tak gwałtowne nieraz reakcje, podczas gdy zgrabnie powiedzia- na głupota przechodzi często niezauważona, nie mówiąc już o sytu- acjach, kiedy jawnie stroi się w piórka mądrości. Jednakże Bóg na co innego zwraca uwagę: „nie tak bowiem czło- wiek widzi jak widzi Bóg, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce” (1 Sm 16, 7). Racje ma Jacek Salij: zbyt łatwo dopatrujemy się w pobożności ludowej zabobonu lub naiwności. Osobiście doradzałbym ostrożność w krytykowaniu teologii zawartej w ludowych pieśniach religijnych. Jeden z moich profesorów lubił zwracać uwagę na błąd teologiczny zawarty w słowach jednej z kolęd: „Opuściłeś śliczne niebo, obrałeś barłogi" – że niby zapomina się tu o boskiej wszechobecności Syna Bożego. Dziś cieszymy się, że autor tej kolędy był poniekąd prekursorem Hansa Ursa von Balthasara i jego teologii kenozy Wcielenia.
Literatura przedmiotu
Liturgia i pobożność ludowa
Autor: Czesław Krakowiak
Rok wydania: 1994
Teofil Pobożność ludowa
Autor: Praca zbiorowa
Rok wydania: 2005
Kult świętych w religijności duchowej
Autor: Praca zbiorowa
Rok wydania: 2008
Religijność ludowa Ciągłość i zmiana
Autor: Władysław Piwowarski
Rok wydania: 1983