Sergiusz Bułgakow w swojej książce Światło Wieczności sporą część wstępu poświęcił zagadnieniu doświadczenia religijnego, które formułuje jako odpowiedź na pytanie, jak możliwa jest religia.
Zamieszczam fragment wstępu, z pominięciem wcześniejszych filozoficznych uzasadnień, wierząc w wielką wartość perspektywy Bułgakowa.
Światło wieczności - Siergiej Bułgakow
Na autentycznie religijną ścieżkę wchodzi wyłącznie ten człowiek, który na swojej życiowej drodze realnie spotkał się z bóstwem, kogo bóstwo dosięgło, na kim wywarło swój przemożny wpływ. Doświad- czenie religijne w swojej bezpośredniości nie jest ani naukowe, ani filozoficzne, ani estetyczne, ani etyczne, i podobnie jak nie da się umysłem poznać piękna (można o nim wyłącznie pomyśleć), tak myśl ma jedynie blade pojęcie o palącym ogniu przeżycia religijnego. Ażeby zrozumieć re- ligię, poznać specificum tego, co religijne w jego swoistości, należy ana- lizować życie tych, którzy są w religii geniuszami (podobnie jak w este- tyce norm piękna nie ustanawiają przecież wykłady profesorów estetyki, lecz dzieła artystycznego geniuszu). Życie świętych, ascetów, proroków, założycieli religii i żywe pomniki religii: piśmiennictwo, kult, zwyczaj, słowem, to, co można nazwać fenomenologią religii - oto, co na równi z osobistym doświadczeniem każdego daje lepszy wgląd w dziedzinę religii aniżeli abstrakcyjne filozofowanie o niej. (...) u podstaw religii leży przeżyte w osobistym doświadczeniu spotkanie z Bóstwem, i jest to jedyne źródło jej autonomii. Jakkolwiek chełpiłaby się mądrość tego świata, nie jest w stanie zrozumieć religii z powodu braku potrzebnego doświadczenia, z powodu religijnej nieudol- ności i martwoty. Ci, którzy w swoim sercu ujrzeli Boga, mają absolut- nie wiarygodną wiedzę na temat religii, znają jej istotę. Związek między religią i innymi aspektami życia duchowego, który bez wątpienia istnieje, nie ma charakteru pierwotnego, lecz pochodny, nie jest ontologiczny, lecz psychologiczny. Religia rodzi się z przeżywania Boga (niezależnie od tego, pod jaką po- stacią dokonuje się owo boskie objawienie). Ale czując Boga, człowiek tym samym odczuwa siebie w świecie", innymi słowy, odsłania się przed nim podstawowa religijna antyteza, stanowiąca niezbywalny element życia religijnego przeciwstawienie Boga i świata. Jak gdyby za sprawą pada- jącego z wysokości i z góry oświetlającego świat promienia światła zapa- lała się w duszy świadomość świata Bożego, a jednocześnie powstawała granica oddzielająca, ale też jednocząca, to, co na górze i to, co na dole. I w owym świetle zaczynamy inaczej postrzegać świat, inaczej odczuwać jego smak, inaczej odczuwać byt - odczuwać świat jako oddalony od Boga, ale jednocześnie zależny od Niego. W duszy ludzkiej rodzi się świadomość nieabsolutności i pozaboskości, a co za tym idzie względności i grzeszno- ści własnego bytu, ale jednocześnie rodzi się także dążenie do wyzwolenia ze świata”, przezwyciężenia go w Bogu; innymi słowy, razem ze świadomością religijną w człowieku rodzi się także uczucie zła, winy, grze- chu, oderwania od Boga, a zarazem potrzeba zbawienia i odkupienia. Wyrwać się z niewoli świata do Boga, z ucisku do królestwa wolności - takie pragnienie zaszczepia w duszy każda religia, i czyni to tym sku- teczniej, im ona sama jest wznioślejsza i doskonalsza. Dlatego religijnej „tym percepcji rzeczywistości zawsze towarzyszy pewne rozczarowanie światem", pesymizm w odniesieniu do obecnego jego stanu, tym, co czasami nazywa się „bólem istnienia", ale jednocześnie pesymizm ten jest tylko cieniem, który rzuca światło radosnej wiary, zapowiadającej zwycię- stwo nad światem, dającej nadzieję na wyzwolenie i zbawienie. Świat traci swoją bezwarunkowość i swoją jedyność: nad światem i w świecie jest Bóg, taką radosną wieść przynosi każda religia. Dlatego generalnie religia - oczywiście żywa religia – jest radością wszystkich radości, chociaż wiąże się ona także ze względnym pesymizmem, przebudzeniem ze snu zado- wolenia z siebie i ze świata. Zresztą, jeśli uświadomiona potrzeba odkupienia i zbawienia, tak jak i ból świata, psychologicznie sprzyja religii, to jednak sama z siebie jeszcze nią nie jest, podobnie jak postawione pytanie, chociaż zakłada już możliwość rozstrzygnięcia, mimo wszystko nie staje się jeszcze odpowiedzią. Dla świadomości religijnej rozstrzygające pozostaje jedno: dotknię cie Boga, wiara, „prawdziwie [Pan] jest”. Podstawowe doświadczenie religii, spotkanie z Bogiem, ma (przynaj mniej w swojej najintensywniejszej formie) taką zwycięską moc, taką płomienną siłę przekonywania, że daleko w tyle pozostawia każdą inną oczywistość. Można o nim zapomnieć lub je utracić, ale nie można mu zaprzeczyć. Cała historia ludzkości, jeśli chodzi o jej religijną świadomość, staje się jakąś całkowicie nierozwiązywalną zagadką albo wprost bzdurą, jeśli nie uzna się, że opiera się ona na żywym doświadczeniu religijnym, tzn. jeśli nie przyjmie się, że wszystkie narody w jakiś sposób widziały Kto nie dopuszcza specyficznego religijnego przekonania i odrzuca specyficzny organ religijnej kompetencji, ten powinien w osłupieniu zatrzymać się przed religią jako wszechświatowo-historycznym faktem, jakąś powszechną, masową halucynacją i obłędem 44. Kto nie chce tutaj przyjąć nadzwyczaj prostej i naturalnej (ale z jakiegoś powodu metafizycznie niedostępnej) hipotezy religijnego realizmu, ten będzie musiał prze- ciwstawić jej teorię masowych halucynacji i iluzji albo też wymysłu kapłanów"! Écrasez l'infâme - ten cel, jak się wydaje, usprawiedliwia wszystkie środki poza naprawdę głupimi, a ten jest właśnie głupi. Tak więc w doświadczeniu religijnym dana jest - i na tym polega jego istota - bezpośrednia styczność z innym światem, dane jest odczuwanie wyższej, boskiej realności, czucie Boga, przy czym nie ogólne, in abstrac- to, ale odniesione do konkretnego człowieka; człowiek w sobie i przez siebie zyskuje nowy świat, wobec którego trzęsie się ze strachu, radości, miłości, wstydu, skruchy. Religia nie jest wyłącznie muzyką duszy, roz- brzmiewa dla mnie, ale także poza mną, nade mną, nie jest subiektywna, lecz obiektywna, dokładniej, subiektywno-obiektywna. Właściwa jest jej najwyższa powaga realizmu. Właśnie na jej realizmie polega główna róż- nica między religią a bezprzedmiotową, subiektywną, estetyzującą religij- nością, którą, niczym pikantnym sosem nastrojów, chętnie raczy się współczesna estetyzująca wykwintność. Moja religia nie jest moim two- rem, w przeciwnym razie nie jest ona w ogóle religią; przekonuje ona siłą swojej bezpośredniej wiarygodności, przy tym inną, wyższą siłą przeko- nywania aniżeli rzeczywiste, zewnętrzne fakty, takie jak stół, ściana czy hałas. Dlatego nie można usunąć z religii realności Boga, tak jak ze sztuki nie można usunąć obiektywnego piękna (które tak samo różni się od pozornego piękna jak religia od pozornej religijności). Bóg jest - poza mną, ale także dla mnie - ponad moją subiektywnością, ale też połączony z nią. Teza ta nie jest wyłącznie sądem analitycznym, wyprowadzonym w oparciu o rozważanie pojęcia religii, lecz także syntetycznym sądem a priori. JESI - oto co w religii poprzedza wszelką analizę, a jednocześnie jest również przedmiotem analizy. W obliczu owego JESI, go syntetycznego religijnego sądu a priori milczą, rzecz jasna, tak zwane „dowody istnienia Boga”. Mogą one mieć określone znaczenie (jakiekol wiek by ono było) w filozofii, w teologii spekulatywnej, w ogóle poza właściwą dziedziną religii, w tej ostatniej panuje radosne bezpośrednie JESI. Generalnie dowody istnienia Boga już przez sam fakt swojego pojawienia się świadczą o kryzysie świadomości religijnej, kiedy z tych albo innych przyczyn wysychają albo są zasypywane źródła religijnego natchnienia, spontanicznie czującego, że jest także objawieniem, jednak ta wiara, która nawołuje, by powiedzieć górze: „rzuć się w morze", nie ma, jak się wydaje, absolutnie nic wspólnego z dowodami. Rzecz jasna także w oparciu o czysto spekulatywne podstawy należy odrzucić ideę dowodów istnienia Boga 48, albowiem mamy tu do czynienia z wewnętrzną sprzecznością w samym postawieniu zadania: argumentami względnymi, opartymi na prawie przyczynowości i analizie szeregów przyczynowych, stwierdza się istnienie bytu absolutnego, przewyższającego to, co względne i wolnego od przyczynowości. To oczywiste, że na polu Kantowskiego doświadczenia nie spotkamy Boga, albowiem dla nauki Bóg jest całkowi- cie zbędną hipotezą" (Laplace), a tak zwane dowody istnienia Boga spro- wadzają się wyłącznie do bardziej lub mniej udanych postulatów Boga albo też do przyjrzenia się różnym aspektom filozoficznego pojęcia Boga. Jedy- ną drogą realnego, życiowego poznania Boga jest doświadczenie religijne. JESI, syntetyczny religijny sąd a priori jest jedynym oparciem religii, bez którego nie istnieje ona, podobnie jak sztuka nie istnieje bez piękna albo moralność bez rozróżnienia dobra i zła. A zatem religia staje się niezależna od etyki, estetyki, poznania teoretycznego, filozofii i nauki, albowiem ma swoje własne oparcie, swój własny organ postrzegania A zatem na wstępne i ogólne pytanie jak możliwa jest religia?" odpowiadamy: religia jest bezpośrednim rozpoznaniem Bóstwa i żywego związku z Nim, jest możliwa dzięki religijnym uzdolnieniom człowieka, istnieniu religijnego organu odczuwającego Bóstwo i Jego działanie. Bez takiego organu nie byłby rzecz jasna możliwy tak wspaniały i wielostronny rozwój zarówno każdej pojedynczej religii, jak i w ogóle wszystkich religii, jaki obserwujemy w historii ludzkości, tak samo jak nie byłaby możliwa jej swoistość.